sobota, 27 lutego 2016

A kiedy opadnie mgła...

Jestem osobą, której większą przyjemność sprawia izolowanie się w swoim pokoju, niż wychodzenie z domu, spotykanie się ze znajomymi. Ogólnie jestem typem samotnika.


Moje upodobania utwierdzają mnie w tym przekonaniu.
Kocham jesień. Uwielbiam tę porę roku. Mogę wtedy bez wyrzutów sumienia siedzieć w domu pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty. Nie muszę wychodzić, nie muszę rozmawiać, tylko siedzę i patrzę przez okno, jak krople wody spływają po szybie. I właśnie tutaj zaczyna się moja przygoda z mgłami.


Kiedy myślę o mgłach, pierwsze co przychodzi mi na myśl to tajemnice. Uwielbiam tajemnicze klimaty, to mnie fascynuje. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się zamieszkać w domku położonym na skraju lasu; tak, żebym codziennie mogła patrzeć, jak mgła rozpływa się między drzewami.


Właściwe sama nie potrafię powiedzieć, dlaczego mam taką obsesję na tym punkcie.
Potrafię wstać o 4 nad ranem tylko po to, żeby gapić się na opadającą mgłę.
Nie wiem co w tym fascynującego"- słyszałam już masy osób. Wiele z nich nie rozumie mojego zamiłowania, nie potrafią zaakceptować tego, że w jesieni nie dopada mnie 'depresja', czy tego, że deszcz jest moim orzeźwieniem i motywacją, a nie przygnębiającą cieczą kapiącą z nieba.

Jedyne co łączy mnie z tymi ludźmi jest to, że ja sama też tego nie rozumiem.

wtorek, 23 lutego 2016

O fotografii

Fotografią zainteresowałam się niedawno. Wcześniej lubiłam robić zdjęcia. I to na tyle.


Od dziecka moja głowa nie mogła pomieścić mojej wyobraźni. Kiedyś zobrazowałam sobie, że bawię się z Piotrusiem Panem.

Fotografia daje upust mojej wyobraźni. Mogę się tam bawić, Tym razem już bez postaci z bajek. Mimo, że dopiero zaczynam, mam mnóstwo pomysłów, nie tylko swoich, ale także tych z internetu. Wbrew pozorom nie przeglądam całymi dniami facebook'a. Staram się robić też coś dla siebie, np. rozwijać swoje pasje. 

Nie dysponuje wyjątkowo dobrym sprzętem, przez co moje zdjęcia nie mają zabójczej jakości, ale mimo wszystko lubię robić to co robię. 
Dzięki fotografii mogę przelać wszystko o czym pomyślę na obraz. Tutaj nic nie jest dla mnie niemożliwe. 




wtorek, 16 lutego 2016

Poznając siebie

Nienawidzę kiedy ktoś mówi na mnie Ola. To takie powszechne zdrobnienie. Zdecydowanie wolę, żeby mówili do mnie pełnym imieniem, albo korzystali z innych przezwisk. Ostatecznie i tak nikt nie liczy się z moim zdaniem i każdy woła na mnie Ola.


To co właśnie widzicie, to ja w wielkim skrócie. Pozwolicie więc, że trochę rozwinę niektóre podpunkty.

Wschody słońca kocham nie od kilku dni, tygodnia, czy miesiąca. Jest to kwestia lat. Dlaczego? Sama nie wiem. wydaje mi się, że dają one taki spokój. Jeżeli jeszcze tego nie robiliście, to spróbujcie: obudźcie się przed wschodem słońca, tak, żebyście mogli obserwować ten proces od początku. Usiądźcie w oknie, wyjdzie na balkon czy taras i patrzcie. Mnie to niesamowicie uspokaja. 

Wszyscy jeszcze śpią, nikt nie przeszkadza, nie krzyczy, nie hałasuje. To taka ulga. Podobnie jest z zachodami, tylko że w tym wypadku jesteście narażeni na bodźce z zewnątrz.

Nie polecam oglądać wschodów słońca z kimś innym/ z komputerem/ telefonem/ słuchawkami na uszach. To ma być chwila dla nas, mamy wtedy czas żeby pomyśleć, dlatego nie zawracajmy sobie głowy zbędnymi rzeczami. 

Kiedyś jak byłam młodsza, chciałam umieć medytować i w sumie trzymałam się tej myśli do czasu, aż przeczytałam w internecie, że to sprzyja opętaniu. Nie wiem jak wy, ale ja nienawidzę sił nadprzyrodzonych i mimo, że wydają się bardzo ekscytujące, to nie chcę z nimi zadzierać. Oglądanie wschodu słońca jest taką moją medytacją. Wyciszeniem. Chwilą namysłu. Uspokojeniem. Pozbieraniem myśli. 

(inne podpunkty zostaną przeze mnie rozwinięte w innych postach. Pozdrawiam.)